facebook

Światowid

Światowid dla...

Ważne

Pracuj w Światowidzie

poszukiwany Główny Księgowy

Więcej …
 
Zajęcia - zmiany


sekcja wokalna

zajęcia plastyczne
Hanny Zawadzkiej-Woźniak

Zobacz szczegóły
 
Regulamin zajęć w ODT Światowid


UWAGA! Nowy regulamin!

Więcej …
 
URBANCARD Premium

20% zniżki na wybrane usługi

Więcej …
 

Kalendarz Imprez

 «   Marzec 2024   »

PWśCPSN
   1  2  3
  4  5  6  7  8  910
11121314151617
18192021222324
25262728293031
Julianna Walker Willis Technology




Partnerzy

  • Partnerzy ODT Światowid
  • Partnerzy ODT Światowid
  • Partnerzy ODT Światowid
  • Partnerzy ODT Światowid
  • Partnerzy ODT Światowid
  • Partnerzy ODT Światowid
  • Partnerzy ODT Światowid
  • Partnerzy ODT Światowid
  • Partnerzy ODT Światowid
  • Partnerzy ODT Światowid
  • Partnerzy ODT Światowid
  • Partnerzy ODT Światowid
  • Partnerzy ODT Światowid
W psiej skórze PDF Drukuj Email

 

V Festiwal Bajkopisarzy Piernikowa Chata  
Julia Kasprzyk, SP 44 we Wrocławiu, kl. VIB

Dawno, dawno temu w pewnej niewielkiej wsi mieszkał sobie pewien chłopiec. Nazywał się Tymoteusz, ale wszyscy mówili na niego po prostu Tymek. Miał krótkie, brązowe włosy i niebieskie oczy. Był dosyć niski jak na swój wiek, ale nigdy się tym nie przejmował. Miał dużo przyjaciół, z którymi chętnie spędzał wolny czas. Jego matka ciężko pracowała w gospodarstwie. Codziennie chodziła na pole wyrywać chwasty, karmiła kury, prała, sprzątała, gotowała.

Tymek był bardzo leniwym chłopcem, jeśli chodzi o spełnianie swoich obowiązków. Często tłumaczył się brakiem czasu. Tak naprawdę wolał spędzać czas z kolegami w miasteczku, niż pomagać matce w gospodarstwie.

- Weź Burka na spacer - mówiła matka. - Nudzi mu się bardzo. Dzisiaj rano wybrał się na przechadzkę po lesie! Znalazłam go na polu. Jak możesz do czegoś takiego dopuścić? Natychmiast go wyprowadź!

- Przecież ma duże podwórko! Nie przesadzaj, mamo. Może się wybiegać na dworze. Idę z kolegami do młyna, nie mogę go ze sobą zabrać, bo będzie mi tylko zawadzał - odpowiadał Tymek.

Prośby matki nic nie dawały. Można było w kółko mówić o tym samym, ale do Tymka nadal to nie docierało. Chłopiec z niechęcią zaczął w końcu zajmować się swoimi zwierzętami, choć o wiele bardziej wolał spędzić czas z kolegami. Jego mama tym razem postanowiła być konsekwentna - najpierw jej syn musi nakarmić koty i psa, potem wyprowadzić Burka na spacer i spędzić z nim trochę czasu, dopiero potem może wyjść gdzieś z przyjaciółmi.

- Ty to masz wspaniałe życie - powiedział zasmucony chłopiec, nalewając wody do miski rudego kotka zwanego Miśkiem. "Wcale nie takie wspaniałe" - miał ochotę odpowiedzieć kot, ale przecież nie umiał mówić.

- Możesz chodzić sobie, gdzie tylko ci się podoba! - wyznał z zazdrością Tymek. - Nie masz żadnych obowiązków, tak jak ja. Zwierzęta mają o wiele lepiej od nas, ludzi. Ale ty pewnie niczego nie rozumiesz, jesteś tylko zwykłym kotem!

Misiek przeciągnął się, ziewnął i zaczął pić wodę. Był zły na chłopca, bo przecież rozumiał wszystko równie dobrze jak on. Jak Tymek w ogóle może mówić coś takiego?

Mama Tymka poszła tego dnia na pole, więc chłopiec wykorzystał jej nieobecność i szybko wybiegł z domu. Miał nadzieję, że wróci szybko przed jej powrotem, tak aby nie dowiedziała się o niczym. Tymek powinien wyprowadzić Burka na spacer i poświęcić mu trochę swojej uwagi, ale oczywiście miał teraz ważniejsze rzeczy na głowie.

Chciał spotkać się z kolegami na dużej polanie niedaleko pobliskiego lasku. Szedł więc leśną dróżką raźno i wesoło, od czasu do czasu nucąc pod nosem wesołe piosenki. Las wydawał się taki piękny wiosną. Wszędzie dookoła ćwierkały ptaki. Wydawały melodyjne dźwięki, ale brzmiały one trochę... inaczej. Jak jakaś niezwykła melodia!

Chłopiec przystanął i zaczął nasłuchiwać. Wydawało mu się, że ta melodia dochodzi nie z drzew, ale jakoś z boku. Właściwie to powinien iść szybko dalej, bo potem nie starczy mu czasu na zabawę z kolegami, ale te dźwięki jakoś go zaintrygowały. Nie były to wcale ćwierkania ptaków.

Skręcił szybko i pobiegł w kierunku, z którego płynęła pieśń. Odchylił krzaki i jego oczom ukazał się przecudny złoty kwiat, wyrastający z ziemi pod drzewem. Przypominał trochę żonkila, ale pod paroma względami różnił się od niego. Miał o wiele dłuższą łodyżkę i długie liście. Jego płatki delikatnie rozchylały się, nucąc melodię.

Tymek widział takie niezwykłe zjawisko pierwszy raz. Nagle pomyślał, że gdyby zerwał kwiat, podarowałby go mamie. Na pewno by się ucieszyła i zwolniła go z kilku obowiązków. Chłopiec uśmiechnął się pod nosem i podszedł do złotego kwiatka.

- NIE DOTYKAJ MNIE!!! - krzyknął rozzłoszczony kwiat. - Odejdź na kilka kroków!

Tymek odskoczył jak oparzony, przy okazji potykając się o duży korzeń wyrastający z ziemi. Wylądował na trawie i natychmiast zaczął odsuwać się do tyłu.

- Przepraszam, nie chciałem cię przestraszyć - powiedział kwiat. Złote płatki lekko mu zaróżowiały, pewnie ze wstydu. - Jestem dosyć wrażliwy na swoim punkcie.

Chłopiec pokiwał powoli głową, ale wciąż bał się podejść bliżej.

- Tak się składa, że jesteś pierwszym człowiekiem, który mnie odnalazł. Wielu próbowało tego dokonać. Zadam ci teraz pytanie, a jeżeli odpowiesz na nie dobrze, podaruję ci złoto. Jeżeli wskażesz złą odpowiedź, dam ci nauczkę. Nie próbuj oszukiwać, bo ja dobrze znam prawdę.

Tymek odważył się zbliżyć do magicznego kwiatka, który przestał już śpiewać. Chętnie zgodził się odpowiedzieć na pytanie - przecież mógł zostać bogaczem!

- Pytanie brzmi: czy uważasz, że jesteś dobrym chłopcem?

Tymek bardzo się zdziwił! Oczekiwał zupełnie czegoś innego, czegoś o wiele trudniejszego. Zanim zdołał o czymkolwiek pomyśleć, od razu mechanicznie odpowiedział "Tak".

- Nie, Tymku, nie jesteś dobrym chłopcem. Zaniedbujesz swoje obowiązki, jesteś niesprawiedliwy w stosunku do matki. Ona ciężko pracuje, a ty nie chcesz jej w niczym pomóc. Wobec tego, że próbowałeś mnie oszukać, czeka cię nauczka. Przez jeden dzień będziesz swoim Burkiem.

Tymek zaśmiał się gorzko. Bycie psem przez jeden dzień to przecież najwspanialsza kara, jaka mogła go spotkać! Będzie mógł robić, co mu się żywnie podoba!

Już, już miał coś powiedzieć, kiedy nagle świat wokół niego zawirował. Zniknął złoty kwiat, a on poczuł, że staje się niższy. Zaczął przeraźliwie krzyczeć, ale jego wrzask brzmiał już zupełnie inaczej. Coś jak... szczekanie.

Tymek-Burek spojrzał na siebie. Był teraz małym, obrośniętym czarnym futrem kundelkiem. Zaskomlał i popędził przed siebie. Nie wiedział, co się dzieje, chociaż kwiat wyjaśnił mu jego nauczkę. Miał ochotę uciec jak najdalej stąd, nie oglądając się na nic i na nikogo.

Las zaczął powoli znikać i jego miejsce zastąpiły pola. Niedaleko Tymek zauważył zarys znajomej postaci. "Mama!" - pomyślał i czym prędzej do niej podbiegł. Kobieta zdziwiła się bardzo, pogłaskała go po głowie i zaprowadziła do domu. Chłopiec czuł się paskudnie, chociaż na początku pomysł ten bardzo mu się spodobał. Nie mógł nic powiedzieć, a tak bardzo chciał. Z jego gardła wydostawało się jednak tylko szczekanie.

Kiedy matka zniknęła za drzwiami chaty, Tymek zaczął gorączkowo myśleć. Co teraz będzie robił? Ma jeszcze cały dzień przed sobą.

Nagle doszło do niego to, co naprawdę się stało. Jest teraz psem. Może robić, co tylko chce. Nie musi się nikogo słuchać. Może ten dzień nie będzie taki straszny? W końcu Burek ma dobrze.

Kiedy chłopiec postanowił wejść do "swojej" budy, zauważył wchodzącego do ogrodu dziesięciolatka, którym był... on sam! "Co tutaj się dzieje?" - pomyślał. Tymek-chłopiec wszedł do domu i zaczął rozmawiać z mamą. Burek czym prędzej zaczął nasłuchiwać.

- Weź Burka na spacer - powiedziała mama. - Nudzi mu się bardzo. Dziasiaj rano wybrał się na przechadzkę po lesie! Znalazłam go na polu. Jak możesz do czegoś takiego dopuścić? Natychmiast go wyprowadź!

Tymek-pies słyszał już kiedyś taki dialog. Czyżby obserwował tamten dzień oczami Burka? Chyba tak!

Nagle poczuł ucisk w brzuchu. Dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, jaki jest głodny. Zaczął drapać w drzwi, ale nikt nie zwracał na niego uwagi. Kiedy Tymek wybiegł z domu, zaczął skomleć. Tymek nawet się na niego nie popatrzył, tylko szybko zatrzasnął za sobą furtkę.

"Czy to naprawdę byłem ja?" - zapytał Burek sam siebie. - "Jestem bez serca, jak mogłem tak zrobić..."

Mama wyszła na podwórze i napełniła jego miskę. Jak to dobrze, że chociaż ona pamiętała! Tymek miał okazję spróbować, jak smakuje psia karma. Była obrzydliwa, ale tak bardzo chciało mu się jeść.

Resztę dnia Tymek-pies spędził w budzie. Leżał i czekał, aż ktoś się nim zainteresuje. Prawdziwy Tymek pobiegł z kolegami do młyna, a mama poszła pielić grządki. Zostały jeszcze koty, ale one nie były zbyt rozmowne. Misiek powiedział tylko, że Tymek ich zaniedbuje.

"Burek" poczuł się bardzo źle. Było mu wstyd, że tak bardzo ignoruje swoje zwierzęta. Nie pomaga mamie, która jego pomocy bardzo potrzebowała. Tymkowi zachciało się płakać, ale wtedy nagle coś przed nim zawirowało.

Znowu stał się człowiekiem. Ten koszmarny dzień wreszcie się skończył! Zauważył Burka siedzącego smutno w budzie i wiedział już, co robić.

- Cześć, piesku - powiedział, głaszcząc kundelka po grzbiecie. - Chcesz wyjść ze mną na spacerek?

Przez następne dwie godziny Burek bawił się z Tymkiem na polu. Chłopiec rzucał psu patyki i ścigał się z nim dla zabawy. Burek był szczęśliwy, że w końcu ktoś poświęcił mu trochę uwagi. Kiedy wrócili do gospodarstwa, było już ciemno. Tymek nalał Burkowi świeżej wody, potem wziął szczotkę i zaczął czesać Miśka i Rudą, dwa koty. Zrobił im nowe legowisko.

Mama chłopca nie mogła zrozumieć, co tak nagle w niego wstąpiło. Była zdziwiona, ale jednocześnie bardzo uszczęśliwiona.

Od tej pory Tymek zawsze dbał już o swoje zwierzęta. Dzięki złotemu kwiatkowi zrozumiał, że zwierzęta to tacy jakby zmniejszeni ludzie. Też czują i mają swoje potrzeby. Chłopiec musiał stać się jednym z nich, żeby to zauważyć.

 

Bądź na bieżąco

Zapisz się na newsletter

Zobacz koniecznie

Ferie już tuż!

grafik stałych zajęć
ferie w lutym 2017

Więcej …
 
Nowe zajęcia

Pop pilates, joga 
taniec na obcasach

Więcej …
 
Ze sztuką i poprzez sztukę

zapraszamy na film podsumowujący projekt

Więcej …
 

Zaprzyjaźnione szkoły